Bezimienny zbrodniarz wojenny, człowiek, który przez lata z dziką przyjemnością pozbawiał innych ludzi życia, rodzin i nadziei, ukrywa się w jakimś niezidentyfikowanym miejscu przed tymi, którzy chcą mu wymierzyć sprawiedliwość. Jego jedynym kontaktem ze światem zewnętrznym jest pokojówka, młoda dziewczyna oddelegowana, by mu pomóc w "zwyczajnym życiu". Z początku jest między nimi dystans, z jej strony nawet pewna pogarda, ale z czasem zaczynają ze sobą rozmawiać, wymieniać się argumentacjami, opowiadać o rzeczach, które ich zdefiniowały. Oboje wpływają na swoje postrzeganie świata. Pojawia się fascynacja, być może nawet jakiś rodzaj zrozumienia. Pytanie czy to wystarczy, żeby uciszyć wątpliwości sumienia?